Saturday, April 27, 2019

5 rzeczy, które zaskoczyły mnie w Melbourne :) 5 things that surprised me in Melbourne :)




Przemierzając w powietrznej przestrzeni tysiące kilometrów w drodze do Australii, moją głowę nawiedzały przeróżne myśli. Poczynając od tych bardziej realistycznych typu : Jaka czeka mnie na miejscu pogoda ? Jak wygląda miasto ? Gdzie znajdują się najpiękniejsze plaże ?, do tych mniej logicznych : Czy w mieszkaniu wyczekują na mnie krwiożercze pająki ? Czy w drodze z lotniska nie zaatakuje nas kangur ? A co jeśli będzie tak gorąco, że zanim dojadę do mieszkania obleją mnie tropikalne poty ? Haha....mitów na temat Australii jest mnóstwo. Szczgólnie jeżeli przed wylotem, większą część dnia poświęca się na przekopywaniu internetu w poszukiwaniu najdrastyczniejszych filmików z udziałem krokodyli, węży i pająków. :P
W dzisiejszym poście podzielę się z Wami 5 rzeczami, które mnie osobiście najbardziej zdziwiły po przylocie do Melbourne.

Traveling by plane to Australia, my mind was filled with various thoughts. Starting with the more realistic ones: What is the weather like in Melbourne ? What does the city look like? Where are the most beautiful beaches?, to those less logical: Are bloodthirsty spiders waiting for me in the apartment? Will a kangaroo attack us on the way from the airport? And what if it will be so hot that before I get to the apartment I will be bloody sweaty? Haha .... there are plenty of myths about Australia. Especially if before departure, you spend the most part of the day searching for the internet for the most drastic videos with crocodiles, snakes and spiders. : P
In today's post, I will share with you 5 things that surprised me the most when I came to Melbourne.

1. Najpowrzechniejsze pytanie, które co jakiś czas wracało do mnie jak bumerang, brzmiało : "Widziałaś już pająka ? Sprawdzasz buty przed nałożeniem ?".
W Melbourne, gdzie mieszkam, występuje tylko jeden rodzaj jadowitych pająków. Są to czarne, małe pająki charakteryzujące się czerwoną plamką na odwłoku, znane jako Czarne Wdowy. Z tego co mówią mieszkańcy, spotkanie z nim należy do rzadkości. Owszem, pająki w mieszkaniu widywałam, ale niewiele większe niż w Polsce. W Australii powszechne jest montowanie w drzwiach i oknach siatek, które uniemożliwiają niechcianym, dzikim gościom przekroczenie progu. Mam tu na myśli także inne zwierzęta, tj. węże. Po przeprowadzeniu kilku rozmów z Australiczykami, śmiało mogę stwierdzić, że węża na osiedlu można spotkać nie częściej niż pająka. Ciekawostką jest to, że w parkach, gdzie węże występują już liczniej, umieszczone są specjalne znaki, które ostrzegają o możłiwości ich spotkania. Nie znaczy to, że miejsca te są odizolowaną od reszty świata przestrzenią, w którą zapuszczają się tylko nieustraszeni mieszkańcy Melbourne  :) Ludzie korzystają z tych ścieżek jak z każdej innej, aczkolwiek z tyłu głowy mają tą myśl, że należy być bardziej ostrożnym. Kilka razy, spotkałam się z praktyką, że ludzie chodzili z kijkami, albo parasolami "na wszelki wypadek". Muszę przyznać, że to rozwiązanie choć banalne w swojej prostocie, podczas pierwszych spacerów okazało się być zbawienne dla mojego "lekko" wystraszonego, europejskiego serducha. :P

1. The most common question was: "Have you seen the spider yet? Do you check the shoes before puting them on ?". In Melbourne, where I live, there is only one type of venomous spider, known as Red Backs who are black spider with red mark on their abdomen. What the inhabitants says, meeting with him is very rare. Yes, I saw spiders in the apartment, but not much bigger than in Poland. In Australia, it is very popular to have nets in the doors and windows that prevent unwanted, wild guests, including snakes. After several conversations with Australians, I can confidently say that you can spot snakes as often as a spiders which is rather rare encounter. An interesting fact is that in parks, where snakes are encountered more often, there are special signs that warn about the possibility of their occurrence. But it does not mean that those places are isolated from the city suburbs. People use these paths as any other, but in the back of the head they have this feeling that they should be more careful. Several times, I met people who walked with poles or umbrellas "just in case". I must admit that this solution, made my first walk in the bush more comfortable : P


2. Druga kwestia dotyczy pogody. Wybierając się tu z Polski, bylam nagminnie przekonywana przez wszystkich w około, że w Australii panują iście tropikalne upały i zamiast pakować do walizki bluzy i kurtki powinnam wziąć 50 litrów kemu z filtrami UV.
W Melbourne pogoda jest trochę jak kobieta w ciąży. (Bez urazy do wszystkich kobiet w ciąży :p ) W ciągu jednego dnia, potrafi zmienić się diametralnie z 3 albo 4 razy. Pamiętam, że podczas pierwszego tygodnia pobytu, nie mogliśmy wyjść ze zdziwienia, jak to jest możliwe, że ludzie podczas 30 stopniowego upału, chodzą w .....długim rękawie. Nigdy wcześniej nie widzieliśmy takiego zróżnicowania na ulicach jeżeli chodzi o ubiór. Obok pana opatulonego płaszczem, spod którego nieśmiało wygląda wełniany golf, stoi pani z w koszulce odłaniającej jej pępęk, w sandałkach i spódniczce, która wydaje się być żywcem wyjęta z katalogu mody plażowej. Widok bezbłędny :) Dzieje się tak dlatego, że mimo wysokich temperatur, często promieniom słonecznym towarzyszy zimny wiatr, lub na odwrót - ciepły wiatr jest ukojeniem dla chłodnego cienia, który bezpardonowo wychyla się spod przykrytego chmurami nieba. Biorąc pod uwagę, zmienność pogody mieszkańcy Melbourne muszą być gotowi na wszystko. Dlatego też, najczęstszym wyposażeniem torebki kobiety mieszkającej w Melbourne nie jest pomadka, a mała, podręczna parasolka.

2. The second issue concerns the weather. In Poland, I was constantly persuaded by everyone that weather in Australia is like a tropical heat and instead of packing sweatshirts and jackets into my suitcase I should take 50 liters of sunscreen. The weather in Melbourne is a bit like a pregnant woman. (No offense to all pregnant women: p) In one day, it can change dramatically 3 or 4 times. I remember that during the first week of our stay, we could not get over how it is possible that people walk in long sleeves during 30-degree heat. We have never seen such diversity in clothes on the streets. Next to the man, wrapped in a coat, there was a girl in a shirt that showed her belly, with sandals and a skirt that seems to be taken out of the beach fashion catalog. Stunning view :) This is because, despite the high temperatures, often the sun is accompanied by a cold wind, or vice versa - a warm wind is a relief for the cool shade. Therefore, Melbourne residents must be ready for anything. It is also a reason why, the most common equipment in a woman's handbag, living in Melbourne is not a lipstick, but a small, handy umbrella.

3. Kontakty do prądu stanowią trzecią rzecz, która okazała się być dla mnie całkowitą nowością. To, że wtyczki do kontaktów mają tutaj inne wejście było dla mnie oczywiste, ale to, że każdy kontakt ma oddzielny włącznik - to już nie było całkiem jasne. Jest to taki mały "cwancyk" aczkolwiek bardzo przydatny. Każdy, oddzielny kontakt do prądu ma też swój oddzielny włącznik, który trzeba włączyć po umieszczeniu wtyczki w kontakcie. Inczej mówiąć, nie wystarczy samo włożenie wtyczki do kontaktu. Żeby zaczął płynąć prąd, musisz nacisnąć jeszcze guzik, znajdujący się nad każdym pojedynczym kontaktem. Gdy kończysz korzystanie z urządzenia, naciskasz guzik i prąd przestaje płynąć. Jest to banalne, a tak funkcjonalne, że głowa mała ;)

3. Electricity contacts are the third thing that turned out to be completely new to me. The fact that contact plugs have another input here was obvious to me, but the fact that each contact has a separate switch - it was not quite clear. I mean, that whenever you plug in the device you have to turn on the switch in order to let the electricity flow. In other words, it's not enough to insert a contact plugin. To start the flow, you have to press the button above each single contact. When you stop using the device, you press the button and the current ceases to flow. It is so banal but so functional and useful ;)

4. Ludzie. Wciąż wielką zagadką jest dla mnie jedna kwestia. Jak to możlwie, że w tej wielkiej mieszance kulturowej panuje tak ogromny wzajmeny szacunek i wszechobecna radość ? Nie mogę wyjść z podziwu nad tym jak ten twór, którym jest istniejący tu mix kulturowy jest w stanie funkcjonować, aż tak dobrze. Spotkałam się ze zdaniami, że dzieje się tak z jednego zasadniczego powodu : Australia do kraj wyboru. Nikt nie każe nikomu to mieszkać Jeżeli komuś się nie podoba może stąd wyjechać, ale jeżeli chce zostać to musi życ zgodnie z panującymi tu zasadami. Oznacza to, że jesteś tu bo tego chcesz, a nie dlatego że musisz tu być.
Niezaprzeczalnie, od Austaliczyków można nauczyć się wielu rzeczy, ale życzliwość jest tą cechą, którą powinno się szczególnie wziąć do serca. Niejednokronie przemiejrzając ulice Melbourne, zostaliśmy z Sebastianem obdarowani pięknymi uśmiechami albo miłymi słowami pozdrowienia. Obcy ludzie potrafią podjeść do Ciebie na ulicy i pochwalić np. twoje buty czy bluzkę. Ot tak po prostu. Codziennie rano wsiadając do autobusu zostaję pozdrowiona przez kierowcę, a podczas wysiadania dziękuję mu za przejazd. Małe rzeczy, które nic nas nie kosztują, a sprawiają, że człowiek jest po prostu szczęśliwy :)

4. People. There is still one big issue for me. How is it possible that in this great cultural mixture there is such a respect and joy to each other ? I can not get over the admiration of how this creation, which is the cultural mix existing here, is able to function that well. I have heard opinions that this is for one fundamental reason: Australia is the country of choice. Nobody orders anyone to live here, if someone does not like it, he can leave, but if he wants to stay, he must follow the rules that prevail here. That means you're here because you want it, not because you have to be here.
Undeniably, many things can be learned from the Australians, but kindness is a feature that should be taken particularly to the heart. Many times walking down the streets of Melbourne, strange people smiled happily at us or greeted us with pleasant words. Foreign people can come to you on the street and praise for example, your shoes, blouse or whatever you have nice. Just like that. Every morning when I get on the bus, I'm greeted by the driver, and when I get off the bus, I thank him for the ride. Small things that cost us nothing, and make people more happy :)
5. Ubiór mieszkańców. Zdziwił mnie trochę fakt, że jak na tak szeroki dotęp do wszelkich marek odzieżowych, ludzie nie dbają tu nadto o swój wizerunek. Oczywiście jest to ogromna generalizacja. Są bowiem osoby pracujące w wielkich firmach czy korporacjach, na których charakter wykonywanej przez nich pracy wymusza pewien dress code, ale uwieżcie mi, częściej na ulicach Melbourne spotkacie chłopaka w dresach i klapkach niż garniturze. Niejeden raz widywałam w galeriach kilentów, którzy na zakupy przyszli.....boso :) Swoboda wyglądu i ubioru jest tak rozległa, że różowe włosy są tutaj traktowane jako standard. W związku z tym wszystko sprowadza się do jednego : Ważniejsze jest to, jaką jesteś osobą, a nie to w co jesteś ubrany.

5. I was surprised by the fact that for such a wide access to all clothing brands, people do not care about their image. Of course, this is a huge generalization. There are people working in big companies or corporations, where the character of their work requires a certain dress code, but please believe me, more often on the streets of Melbourne you will meet a boy in tracksuits and flip flops than a suit. More than once I have seen in the shopping centers people who came to shopping ... barefoot :) The freedom of appearance and dress is so extensive that pink hair is treated here as a standard. Therefore, it all comes down to one thing: It is more important is who you are, not what you are dressed in.

No comments:

Post a Comment